Tabliczki Gafpongama pojawiły się w Pszczynie już jakiś czas temu, mimo wszystko większość osób nie zdaje sobie sprawy z ich istnienia. Są niewielkie, ich wymiary to zaledwie 5 x 10,5 cm. Poza tym mimo jaskrawych kolorów nie rzucają się w oczy. Można przechodzić obok nich codziennie i w dalszym ciągu nie mieć pojęcia, że są tuż obok. Odkrywają je więc jedynie uważni obserwatorzy życia codziennego lub fani sztuki ulicznej, którym twórczość Gafpongama może być znana.

Zagadkowy artysta podobne prace umieszczał już parę lat temu w innych miastach Polski, na przykład w Katowicach, Krakowie czy Gdyni. Wcześniej znajdowano je w norweskich, francuskich i włoskich miastach. Co sprawiło, że zostawił swój ślad w Pszczynie, tego trudno dociec. Być może wymienione miasta łączy jakaś nieoczywista dla nas nić, a może Gafpongam po prostu zostawia tabliczki we wszystkich miejscach, do których podróżuje. Anonimowość, która często obecna jest w sztuce ulicznej, wzmacnia intrygujący charakter prac. Oprócz podstawowego pytania w stylu "co autor miał na myśli?", pojawia się jeszcze zagadka, kim autor w ogóle jest? Czy podczas naklejania tabliczek pozostał niezauważony? Robił to pod osłoną nocy, a może w biały dzień, nie zwróciwszy na siebie uwagi? Pytania mnożą się, tym bardziej, że same malunki również otwierają możliwość licznych interpretacji.

- Prace są z jednej strony w żywych, pozytywnych kolorach, a z drugiej przedstawione na nich postacie mają w sobie coś zastanawiającego, skłaniającego do refleksji. Są albo neutralne, albo ponure, ale raczej nie jednoznacznie pozytywne. Kojarzą mi się ze starą, wysłużoną pacynką, która być może kiedyś sprawiała komuś radość, ale została zapomniana. To może jakoś korespondować z miejscami, w których tabliczki się znajdują. Przeważnie są to opuszczone budynki lub zniszczone elewacje - mówi Wiktoria Kania, działająca w Pszczynie malarka i architekt.

Na razie wszystko wskazuje na to, że Gafpongam swoje niewielkie dzieła umieścił wyłącznie w ścisłej przestrzeni pszczyńskiej starówki. Jest ich co najmniej kilkanaście, tyle w każdym razie udało nam się zlokalizować. Co nie wyklucza oczywiście możliwości, że tabliczki przymocowano także w innych okolicach i jest ich więcej. Na pewno trzymają się dobrze murów i elewacji - zostały przyklejone do ich powierzchni mocnym klejem, pokryto je warstwą ochronną. A z czego są wykonane? - To niewielkiej grubości deseczki. Prace wykonano techniką malarską, farbami lub markerami, na przykład akrylowymi. Prace są bardzo podobne do siebie, różnią się szczegółami. Zwróciłam uwagę na pewien element wspólny dla wszystkich malunków, mianowicie na literę "E", której kształt przybierają stopy lub brwi tych osobliwych postaci. Być może to inicjał artysty? - snuje domysły Wiktoria Kania.

Tabliczki wyglądają na dzieło jednej osoby. Na każdej z nich podpis wskazuje na twórcę o pseudonimie Gafpongam. Wiktoria Kania uważa, że jest to raczej mężczyzna. - Trudno powiedzieć, skąd to skojarzenie, ale ta forma sztuki wydaje mi się bardziej pasować do mężczyzny - zgaduje malarka.

Tak naprawdę trudno o artyście powiedzieć cokolwiek pewnego. Nie wiadomo, jakiej jest narodowości i płci (choć po prześledzeniu mediów społecznościowych Gafpongama wysnuliśmy kilka wniosków). Eksperci, którzy do tej pory wypowiadali się o jego dziełach, wskazują na dość oczywiste konotacje z Banksym, najsłynniejszym, pomimo swojej anonimowości, twórcą z obszaru streetartu na świecie.
Dzieła Gafpongama są odbierane pozytywnie, jako nienachalny, a jednocześnie intrygujący przejaw sztuki ulicznej. Pojawienie się ich w Pszczynie niewątpliwie ożywia lokalny, dosyć skromny, żeby nie powiedzieć szczątkowy streetart.

Fotoreporter Andrzej Grynpeter, idąc śladami Gafpongama, zwraca uwagę na fakt, że szukanie tabliczek to ciekawy sposób na poznanie oblicza miasta z innej strony. Sam znalazł jak dotąd 19 dzieł artysty, celowo jednak nie dzieli się konkretnymi lokalizacjami. - Pierwszą zauważyłem tygodnie temu, zrobiłem jej nawet fotkę, ale pomyślałem o niej jako o pojedynczym zdarzeniu. Dopiero w czasie wielkanocno-świątecznych spacerów po mieście, odkrywałem kolejne miejsca z tajemniczymi tabliczkami. I tak doliczyłem się 19 miejsc. Pokazuję Wam tylko jedno - resztę musicie odnaleźć sami - komentuje Andrzej Grynpeter na swoim facebookowym koncie i na zachętę publikuje zdjęcia tabliczek, ale w taki sposób, by trudno było ustalić, w którym miejscu wiszą. Fotograf przy okazji zadaje pytanie o to, czy ktoś miał to szczęście i widział samego autora podczas mocowania swoich dzieł?

My również pozostaniemy w klimacie tajemniczości i zachęcamy do samodzielnego eksplorowania miasta oraz odkrywania śladów Gafpongama. Podoba Wam się ta forma sztuki? A może uważacie wręcz, że sztuka uliczna powinna być w Pszczynie bardziej obecna?